Kontrast:
Czcionka: A A+ A++

Jamneńskie legendy

Wydaje się, że w Jamnie na każdym kroku można było spotkać ducha, karzełka, zjawę, upiora czy diabła. Nic dziwnego – legendy, baśnie, podania zajmowały ważne miejsce w wiejskiej społeczności. Wyjaśniały one świat, opowiadały historię danego miejsca, spełniały rolę edukacyjną i rozrywkową.

Jamneńskie julki

Najbardziej znanym podaniem związanym z Jamnem jest historia o julkach. Niewielkie krasnoludki, mieszkały na drodze do Łabusza, tam gdzie kiedyś miały znajdować się kurhany. Zwykle trzymały się z dala od ludzi i były dla nich niewidzialne. Pomagały jednak dobrym mieszkańcom Jamna i tym, których spotkało nieszczęście i żyli w biedzie. Dzieliły się z nimi chlebem i mlekiem. Zdarzało się, że pomagały również w pracach przy gospodarstwie. Złym ludziom julki robiły psikusy lub kradły jedzenie.

Innym „krasnoludkiem” był Czerwony Kubraczek. Według podania u pewnego bogatego chłopa w Jamnie działy się rzeczy niezwykłe. Parobkowie zauważyli, iż rano i wieczorem konie zostały nakarmione, a stajnie wysprzątana. By odkryć jak to się stało, ukryli się na noc w sianie i obserwowali co się dzieje. W nocy pojawił się malutki człowieczek ubrany w czerwony kubraczek, oporządził konie i nasypał im grochu. Z nastaniem ranka chłopcy natychmiast udali się do sąsiada gospodarza, któremu od jakiegoś czasu ginął groch. Zdenerwowany sąsiad udał się do bogatego chłopa i opowiedział czego dowiedział się od parobków. Od tego czasu mały człowieczek już  się nie pojawił, a parobkowie sami musieli oporządzać konie.

Nie wszystkie skrzaty były dobre. Zdarzały się takie, które kradły zboże, jedzenie czy pieniądze. Mogły sprowadzać choroby na ludzi i bydło, a także powodować nocne koszmary. Istoty te występują w legendach wielu narodowości. Różnią się one wyglądem – od urodziwych do szkaradnych, od młodych do starych. Łączy je jedno – wykorzystują one swoje moce by ingerować w życie ludzi. Nie inaczej było w Jamnie.

Zjawy, duchy i inne upiory…

Mieszkańców wsi nawiedzał istny korowód zjaw, duchów i istot z nie tego świata. Nie raz wieś odwiedzał dziki gon. Straszył on rybaków podczas połowów, stróżów nocnych czy samotnych spacerowiczów. Na ataki upiorów szczególnie narażone były właśnie osoby podróżujące w pojedynkę. Pewnego wieczora wracająca do domu kobieta spotkała czarnego kota. Tak jej się spodobał, że zaczęła go przywoływać. Wtedy kot znienacka wskoczył jej na plecy. Kobieta nie mogła go zrzucić. Im mocniej starała się go pozbyć tym zwierzę mocniej się trzymało. Nie pomagały ani krzyki, ani modły. Dopiero pod domem zło ustąpiło. Niestety w niedługi czas po tym wydarzeniu kobieta ciężko zachorowała. Przerażająca historia spotkała również mężczyznę, który przechodził obok cmentarza. „Coś” wskoczyło mu na plecy i nie chciało puścić dopóki mężczyzna nie przekroczył rowu. Wtedy upiór nagle odpuścił.

Rita Scheller w swojej książce „Jamund” przytacza niezwykle ciekawą historię. Od jakiegoś czasu w Jamnie straszył upiór w kształcie dużego worka. Pojawiał się zawsze przy drodze pomiędzy godziną 23 a 24. Gdy ktoś ze wsi przechodził tą drogą, upiór nagle wyłaniał się z rowu i straszył go. Pewnego dnia grupa mężczyzn uzbroiła się w kije i ruszyła na upiora. Kiedy się do nich zbliżył, mężczyźni zamiast uciec zaczęli go okładać. Wtedy, nagle worek przemienił się w pastucha krów, który służył u jednego z gospodarzy. Dziwne te jamneńskie upiory były…

W Jamnie i w Koszalinie

Mimo odizolowania Jamna od Koszalina odnajdujemy legendy mówiące o wspólnej historii tych miejsc. Można powiedzieć, że pierwsza jest kontynuacją historii o Paulu Bulgrinie. Bulgrinowie zamieszkujący Jamno mieli być potomkami owego rycerza, który w napadzie złości zabił swojego brata. By ukoić swoje sumienie udał się na pielgrzymkę do Santiago de Compostela. Niestety wyprawa nie ukoiła duszy złoczyńcy. Na dodatek hiszpańscy duchowni kazali mu się udać do jednego z najświętszych miejsc – Góry Chełmskiej. Po powrocie wziął on na konia swojego najmłodszego syna i wskoczył do jeziora Jamno. Przepłynął do Łabusza i udał się dalej do Jamna. Tu pozostawił swoje dziecko gospodarzom, którzy się nim zaopiekowali. Jamneńczy wychowali młodego Bulgrina, który okazał się dobrym i pracowitym człowiekiem, za co otrzymał gospodarstwo i stał się głową rodziny Bulgrinów. Jego ojciec zaś popełnił samobójstwo na grobie swojego brata.

Druga legenda opowiada o kolejnym zamku na Górze Chełmskiej. Jakiż on mógł mieć związek z Jamnem? Według podania w zamku żył rycerz wraz z rodziną. Niestety bieda coraz częściej zaglądała do jego domu. Teść rycerza, pochodzący z rodziny rozbójników, namawiał go by przyłączył się do drużyn zbójców. Szlachetny mężczyzna zawsze odmawiał. W końcu, kiedy nie mógł już wyżywić rodziny, zgodził się przyłączyć do rzezimieszków i zostać piratem na Bałtyku. Kazał wtedy wykopać tunel z Góry Chełmskiej aż nad morze tak by niepostrzeżenie móc się dostać na wybrzeże. Rycerz napadał na statki handlowe, a łupy przenosił tunelem. Szybko się wzbogacił i zapełnił skarbiec dobrami. Pewnego dnia, gdy wracał z kolejnej łupieżczej wyprawy, odkrył, iż tunel częściowo się zawalił. Udało mu się dostać do zamku i wysłać ludzi by przekopali przejście. Jednak ten ciągle się zawalał. W końcu rycerz odwołał robotników i kazał im wrócić na zamek. Wkrótce później tunel się zapadł. Zalały go wody Jamna i tak jezioro połączyło się z morzem.

Pamięć ludowa zachowała wiele opowieści, które spisali dla nas polscy i niemieccy etnografowie oraz badacze kultury pomorskiej. Dla nas pozostają one w sferze bajek, jednak dla dawnych mieszkańców były drogowskazem pozwalającym odnaleźć się w zawiłościach i tajemnicach życia.

10 września, 2020 3:11 pm Opublikowane przez

Skategoryzowane jako: