Kontrast:
Czcionka: A A+ A++

Z miłości do drewna

Tadeusz Kroczak, obecnie mieszkaniec Koszalina, pochodzi z Dolnego Śląska. Urodził się w Goworowie, malowniczej wsi leżącej u podnóża masywu Śnieżnik.

Jego rodzice po wojnie prowadzili gospodarstwo. Jednak prawdziwą pasją ojca była stolarka. Wykonane przez niego narzędzia i stoły stolarskie do dziś są używane przez syna. Mały Tadeusz spędzał w warsztacie ojca wiele czasu. Pod jego czujnym okiem już jako sześciolatek wykonywał proste zabawki.

Goworów miał duży wpływ na twórczość Tadeusza Kroczaka. W czasie gdy tam mieszkał, wieś liczyła około stu gospodarstw. Była samowystarczalna. Znajdowały się w niej dwa młyny, masarnia, piekarnia, warsztaty: kowalski, stolarski, rymarski, kołodziejski; swoje zakłady mieli krawiec, szewc i tokarz.

W takim właśnie wiejskim warsztacie, należącym do pana nazwiskiem Słaby, siedmioletni wówczas Tadeusz po raz pierwszy zetknął się z tokarstwem. Pamiętam, jak stryj, który pracował w jego warsztacie, wziął mnie na kolana i dał mi do ręki wiertło oprawione w jakiś uchwyt. Toczyli wtedy chyba rączki do skakanek. I ja tym wiertłem zrobiłem zagłębienie w tej rączce. I od tej pory dostałem bzika na punkcie tego stolarstwa, tokarstwa.

Jako młodzieniec Tadeusz towarzyszył ojcu w pracy, między innymi pomagał okuwać okna, robić meble czy nawet konstruować wóz drabiniasty. Marzenie o zostaniu stolarzem odsunął jednak na dalszy plan z chwilą rozpoczęcia nauki w technikum ekonomicznym. To stolarstwo tak we mnie siedziało, że jak tylko przyjechałem do domu, to sobie nie odpuściłem i musiałem jakieś drewno przerabiać na coś. Później przyszedł czas na studia. Pasja jednak nie zgasła, a pan Tadeusz dorabiał sobie sprzedając rzeźby do Cepelii.

W połowie lat 70. Tadeusz Kroczak dołączył do rodziców, którzy przeprowadzili się do Koszalina. Rozpoczął pracę w Urzędzie Statystycznym, jednak gdy tylko mógł, „uciekał” do swojej pracowni. Później coraz więcej czasu i energii mógł poświęcać stolarstwu. W jego domu nie znajdziemy chyba mebla, którego nie wykonał sam. Stoły, stoliki, krzesła, fotele, szafy, meble kuchenne, a nawet ramki na zdjęcia – wszystko to wyszło spod jego rąk. Z najnowszymi, użytkowymi wyrobami pana Tadeusza można zapoznać się na Jarmarkach Jamneńskich.

Młodość spędzona wśród gór, w otoczeniu dzikiej przyrody zrodziła w panu Tadeuszu miłość do lasu. Las to jest dla mnie świat nieodkryty, niezbadany. Ciągle do niego chodzę, ciągle widzę coś nowego. To właśnie z lasu od 30 lat pan Tadeusz przynosi „rzeźby natury”. Są to dzieła, które powstają poprzez niewielką ingerencję w materię wytworzoną przez samą przyrodę. Po dodaniu oczu, małych elementów rzeźbiarskich, przycięcie fragmentów korzeni czy gałązek stają się dzikim ptakiem, morskim stworem, dzikiem, a nawet… butem.

Tadeusz Kroczak jest również doskonałym kronikarzem życia codziennego wsi – wsi jego dzieciństwa, która dziś istnieje już tylko w skansenach oraz właśnie w sztuce. Jego pełnoplastyczne rzeźby przedstawiają postacie wykonujące prace, które niegdyś na wsiach były codziennością: ubijanie masła, noszenie chrustu i wody, przędzenie. Jest i mężczyzna odpoczywający z wiernym psem przy nodze, i kobieta niosąca w jednej ręce kosz z jajami, a w drugiej – koguta. W archetypicznej wsi Tadeusza Kroczaka są także: rybak z siecią, kronikarz z księgą, rolnik z sierpem i kłosami zboża. Wyglądają trochę jak święci ze swoimi atrybutami, ale pozostają zwykłymi ludźmi, utrudzonymi pracą, obarczonymi codziennymi troskami. Czyni to twórczość pana Tadeusza bliską człowiekowi, swojską i wyróżniającą się na tle szeroko pojętej twórczości ludowej.

31 marca, 2022 10:07 am Opublikowane przez

Skategoryzowane jako: